Środa,
Około 03.30 budzi mnie pierwszy alarm kotwiczny. Zgodnie z prognozą wiatr się odwrócił na wschodni i przybrał na sile. Ponieważ La Mouette zakotwiczona jest najbliżej brzegu, mój niepokój narasta.
Dosypiam dwie godziny i postanawiam podnieść kotwicę, aby wykorzystać dobry wiatr i powitać wschód słońca na morzu.
Po drodze nie można ominąć jednego, ze schronów łodzi podwodnych, których całkiem sporo w Chorwacji.
Te 'wyrwy’ w skałach przypominają nam, całkiem niedawną jeszcze historię tego młodego kraju.
Krótki postój na kąpiel i obiad. Na patelnię trafił skromny efekt mojego pierwszego podwodnego łowiectwa. Zdecydowanie ryby było za mało…
Kończąc kolejny dzień moto żeglugi z kolejnymi 70 milami, decyduję się na nocleg w cichym Zaglav, kilka mil przed Sali, obawiajac się braku miejsca o tak późnej porze. Żeglując w Chorwacji trzeba się zdecydować; albo żeglowanie albo miejsce w porcie. Chcąc mieć miejsce trzeba je szukać już około 15.00, a chcąc żeglować do wieczoru i w nocy trzeba liczyć się z ograniczeniami.
Riba, riba
Radosny krzyk rybaka wplywającego do portu
To bez dwóch zdań gwarancja na dobry obiad. Za 50 kun udaje sie kupić 1kg świeżej ryby – Brancin.
No responses yet