Sobota
Z zatoczki na Svety Klementy nieśpiesznie udajemy się w kierunku wschodniej części wyspy.
Po drodze postanawiam rzucić kotwicę w zatoczce, która jeszcze 10 lat temu była kompletnie wyludniona. Mieszkańcy tego miasta po prostu któregoś dnia się wynieśli. Czas mija i wyspa Hvar się rozwija, a do tego nieopodal zbudowano drogę. Nie dziwi więc fakt, że miasteczko odzyskało mieszkańców oraz pojawienie się nowych restauracji.
Przed przeskokiem na Korculę postanawiamy jeszcze jedną noc przenocować na Hvarze.
Locja „mówi”, że w najbliższym miasteczku Sveta Nedjelja jest możliwość cumowania.
Zbliżając się jesteśmy zachwyceni widokiem miasteczka, wtopionego w zbocze skalne, nad którym znajduje się najwyższy szczyt Hvaru – Sveta Nicola 626 mnpm.
Cumujemy przy nabrzeżu, będącym częścią stojacej na wodzie rybnej restauracji Zlatan Otok. Przyznam, to najpiękniejsze miejsce cumowania, w jakim byłem.
Z jednej strony w dużym basenie świeże ryby, z drugiej, wody Adriatyku ze swobodnie pływającymi ławicami ryb.
Decydujemy uszczuplić nasz budżet i udać się na degustację.
Restauracja oprócz funkcji karmienia ma jeszcze drugą, pojenie. Jak się okazało, w piwnicy pod poziomem morza, oraz jednocześnie zatopionej w morzu jest miejsce, w którym składowane były wina.
Doskonałe białe wino pomaga w nawiązywaniu kontaktów i bez trudu udaje nam się zaprzyjaźnić z szefem sali Nicola, który wręcz pełni rolę Master of ceremony.
A że jest sobota i przed nami niedziela, a my cumujemy w Sveta Nedjelja, to trzeba by jakoś uczcić nadchodzący dzień, tym bardziej, ze pogoda sie psuje i nadchodzące Jugo zatrzyma nas na dzień lub dwa.
Nicola opowiada o drodze na szczyt, sugerując odpowiednie buty, batoniki energetyczne oraz wodę. Zapowiada się nieźle ale o zdobyciu Sveta Nicola w kolejnym poscie.
No responses yet