Nie przypuszczałem, że po 8 latach od rozpoczęcia projektu Ocean17 i po 5 latach, gdy przez awarię jachtu byłem zmuszony do wycofania się z regat OSTAR, z tak wielką trudnością przyjdzie mi pisać o kolejnych planach, dotyczących wyzwania jakie stawia przede mną północny Atlantyk. Moje palce się prawie wyginały, a nadgarstki wykręcały od napisania tego artykułu, ale chyba to już ten czas rozmówić się z samym sobą i ruszyć „ku wielkiej przygodzie”

OSTAR 2017 – s/y Opole na linii startu regat


Gdyby dodać do tego, kolejną próbę wystartowania w regatach OSTAR w 2020 roku, skutecznie zablokowaną przez pandemię Covid-19, powinno już przestać dziwić, że początkowy, dziecięcy entuzjazm, coraz mocniej wypierany jest przez obawy i wątpliwości przed kolejną porażką.
Chyba to mają właśnie do siebie projekty sportowe, samotnicze szczególnie, że z porażką na koniec zostajemy sami, a poniesione nakłady przed długie lata nie pozwalają o sobie zapomnieć.

Ale porażka to porażka.

Realizację marzeń z pewnością można porównać do gonitwy za króliczkiem, a w przypadku niepowodzenia wmawiać sobie, że najważniejsze jest samo jego gonienie lub tłumaczyć sobie i innym np., że tym razem góra była zamknięta i nikogo nie wpuszczała.

Ale tak nie jest. Marzenie jest niczym projekt, który aby dał nam satysfakcję i poczucie realizacji, musi mieć przede wszystkim mierzalny cel. Ja swojego celu nie osiągnąłem. Poniosłem porażkę, na którą złożyły się popełnione błędy, a jednym z nich był na pewno brak doświadczenia w technicznej ocenie przygotowania jachtu. Dziś wiem, że każdą rzecz na jachcie trzeba wykonać samodzielnie lub powierzając jej wykonanie innym, trzeba umieć samodzielnie to zweryfikować.

Koniec OSTAR2017 stał się początkiem kolejnej przygody. Wiedząc, że do kolejnej atlantyckiej próby mam kilka lat, postanowiłem odrobić pracę domową, a pierwszym elementem listy byłem ja sam. Wróciłem do treningów na siłowni, zacząłem biegać i w konsekwencji zmagań, udało mi się „odtyć” o całe 36 kg i spotkać z dawno nie widzianym BMI. Ukończenie biegu maratońskiego w 2019 roku zwieńczylo ten trud .
Ważnym elementem stało się też uzupełnianie sporych braków w wiedzy i technice regatowej, które choć w części mam nadzieję, udało się uzupełnić, startując w regatach „po bojkach”.


Start do kolejnej edycji OSTAR był przekładany kilkukrotnie. Kolejna edycja regat, które miały odbyć się w 2020 roku, ze względu na wybuch pandemii, najpierw zostały przełożone na 2021 rok, a następnie na 2022. Co roku powtórka. Najpierw nadzieję na start, entuzjazm, zaangażowanie, włożony trud pracy, poniesione wydatki, a na koniec rozgoryczenie.
Dodać trzeba, że regaty OSTAR, które lata świetności mają, co najmniej 20 lat za sobą są bardzo kosztowne. Samo wpisowe do regat to wydatek rzędu 14 tys złotych nie wspominając o spełnieniu szeregu wytycznych wynikających z przepisów ISAF, a które wiążą się zawsze z nakładami finansowymi.


Po rozmowie z innym opolskim żeglarzem, Krzysztofem (Kris) Matuszewskim postanowiłem przyjrzeć się innej inicjatywie. Otóż, okazało się, że nie wszyscy żeglarze chcący sprawdzić się w tak trudnych i wymagających wyzwaniach jak samotne przejście północnego Atlantyku ze wschody na zachód, biorą udział w komercyjnych regatach.
Jednym z takich wydarzeń jest właśnie Jester Challenge, który w tym roku odbędzie się dokładnie na tej samej trasie północnego Atlantyku, również z „Breakwater” w Plymouth do Newport w US.

Jester Challenge

A modern experiment in old-fashioned self-reliance, self sufficiency, and personal responsibility.

https://jesterchallenge.wordpress.com/what-is-the-jester-challenge/

Kim są uczestnicy i co cechuje uczestników „Jester Challenge”?

Z pewnością to nie są ludzie, za którymi stoją wielkie budżety, i z pewnością nie są to osoby szukające rozgłosu i fejmu bo tam tego nie znajdą. Po prostu żeglarze, grupa żeglarzy, która od przeszło 60 lat zmaga się sama z sobą, czerpiąc radość z obcowania z oceanem i siłę z pokonywania własnych słabości. Startują dla siebie, na tym, na co ich stać. Bez wpisowego, bez przeliczników, bez kosztownych kolacji w ekskluzywnych klubach żeglarskich.

Czy można lepiej zdefiniować żeglarstwo?
Nie można nie wspomnieć, że jednym z ograniczeń tego wydarzenia jest długość jachtu. Z założenie w wydarzeniu udział biorą żeglarze, na jachtach małych, do 30 stóp, którzy przez przepisy organizacyjne nie są dopuszczeni do startu w Ostar. Na szczęście po kontakcie z „Nie komitetem Nie regat” otrzymałem zaproszenie i zgodę do udziału. Zainteresowanych szczegółami wydarzenia odsyłam do strony wydarzenia https://jesterchallenge.wordpress.com/jester-guidelines/ .

Sam przyznam, że od samego początku, czyli od ponad 8 lat, moim celem, marzeniem i wyzwaniem mialo był samotne przepłynięcie Atlantyku na jego najtrudniejszej trasie. W trakcie snucia swoich planów, marzenie rozwinęło się do udziału w regatach OSTAR, które niestety z edycji na edycję kładą się cieniem na swojej wielkiej historii. Dla porównania dodam, że gdy w latach 70-tych w OSTAR startowało około 100 jachtów to w Jester startowali Ci, którzy o nich marzyli ale albo nie było ich stać na to, albo mieli zbyt małe jachty lub po prostu nie chcieli brać udziału w wielkim „rozdmuchanym medialnie” wydarzeniu.
Dziś, po 60 latach w Jester dalej startuje podobna grupa kilkunastu śmiałków, a organizatorzy OSTAR’a mają trudność z przekroczeniem liczby 10 uczestników.

Biorąc pod uwagę, że po starcie każdy z uczestników obu wydarzeń będzie mierzył się z Atlantykiem i samym sobą, a ewentualny blichtr imprezy zostawi na brzegu ja również postanowiłem wrócić do tego co jest podstawą całej przygody czyli wyzwanie przekroczenia Północnego Atlantyku.
Pomimo, iż mam w sobie obawy większe niż przed pierwszą próbą, to jednocześnie mam przekonanie, że jestem dobrze przygotowany, że odrobiłem pracę domową. Także nowe OPOLE czyli szwedzkiej konstrukcji jacht Najad 340, jest zaprojektowany i zbudowany do trudnej oceanicznej żeglugi. Przez ostatnie dwa lata udało mi się wymienić autopilota na nowoczesny Raymarine Evolution z siłownikiem Line1, wyposażyć w generator wiatrowy oraz wymienić elektronikę i wiele innych rzeczy.
Przede mną przede wszystkim trudy delivery jachtu na linię startu w Plymouth oraz jego późniejszy, bezpieczny powrót do Europy. Ale cieszę się, że są przyjaciele, że życie postawiło na mojej drodze wiele wspaniałych osób, które chętnie się angażują w takie przedsięwzięcia, więc mam wielką nadzieję i wiarę, że przy odrobinie szczęścia tym razem się uda.


Dziś jestem już na ostatniej prostej i z pełnym spokojem spoglądam na swoją listę „ToDo”. Wiele nie zostało!

Start 2022-05-08/Plymout GB

Parter strategiczny:

Solwit S.A. „Let’s get on board”

Partner tytularny:

Miasto Opole „City of hits”

Partnerzy techniczni:

Eljacht – elektronika jachtowa, OceanTeam – szkoła żeglarstwa, Konsal – agencja ochrony mienia

Patroni medialni:

Żeglarski.info, Radio Opole

No responses yet

Dodaj komentarz