Wczoraj, w środę 18tego maja, minął 10 dzień rejsu. Pomimo średnio ciężkich warunków, wiatr ponad 40 węzłów płynęło się super. Jak się nietrudno domyśleć fala z każdą godziną rosła ale postanowiłem, że wytrzymam do 13… w końcu to tylko 6-7h. A jednak tak tylko mi sie wydawalo. Niestety tym razem komunikacja sms zawiodła i wdarł się błąd. W prognozie pogody, która codziennie otrzymuje do Artura pojawił się zapis 6-13 więc sądziłem, że do 13.00 będzie po wietrze. Wiało i to do 21.00 a przyznam, że bez wiatromierza pływa się słabo.
Ale w sumie to nie o tym miałem pisać.
Blady strach pojawił się w ciągu dnia kiedy zauważyłem pękniętą jedną ze strun achtersztagu i to niestety po stronie topu masztu. No to klops pomyślałem. Kilka rozmów via sms no i niby okazało się niegroźne ale moja wyobraźnia działa tak, że jak sprasowane jest 20 strun i jedna pękła to pękną kolejne. Zrobiłem szybki przegląd lin i właściwie jedyna opcja jaka się pojawiła to wykorzystanie achtersztagu stalowego. Cienka stalówka na sztywno przypięta do topu masztu, zakończona na dole bloczkiem, przez który przebiega do napinania fał topenanty po stronie bomu. Operacja wymagająca pracy około 2 metry nad pokładem to w tych warunkach już praca na wysokości. Postanawiam zostawić to na rano…
…dziś rano i to dość szybka operacja przepięcia lin. Ze starych bloczków udało mi się nawet zrobić talię achtera i w ten sposób zrobić zapasowy achtersztag. No ale bom został bez topenanty choć to mniejszy kłopot. Gorzej bo wykorzystałem fał sztormowca. Oby nie był już więcej potrzebny.
Zbliżam się do 1/3 trasy. Trzymajcie kciuki za mnie i za dzielne Opole
No responses yet